Poleciał do Australii, żeby między innymi dać świadectwo tego co się tam dzieje. Od ponad tygodnia MILCZY...

    Półtora tygodnia temu, nasz neonowy publicysta, pan Zbigniew Jacniacki dość radośnie i beztrosko poinformował Czytelników, że wyruszył z żoną w drogę do powrotu do Australii. Kraju, który w czasie hutzpy Plandemii zbrodniczych kultystów Sekty Covida, stał się faszystowskim państwem policyjnym, w którym powstały i zostały "zasiedlone" OBOZY KONCENTRACYJNE, jak ten:



    Pod artykułami pana Zbigniewa opisującymi na Neonie jego powrót do tego miejsca włączyłem się do dyskusji, co później opisałem w swojej notce.
W międzyczasie okazało się, że an Jacniacki swoją wyprawę i stanowisko, mówiące o tym, że australiski faszyzm "nie jest wcale taki zły", opisał także w sekcjach komentarzy na portalu "Zmiany na Ziemi" (nie dysponuję teraz odnośnikami), a także na swoim pozaneonowym blogu

   Ostatni wpis, nasz beztroski a może pozbawiony instynktu samozachowawczego, bohater, zamieścił na tymże swoim blogu 27 listopada 2021 i od tamtej pory milczy...

   Napiszę szczerze. Bardzo się martwię, o pana Zbigniewa, bo szanowałem jego piśmiennictwo tu na Neonie, byłem jego czytelnikiem, i po prostu boję się, czy aby....
Wiecie chyba Państwo sami, o co się boję....

    PANIE ZBIGNIEWIE JACNIACKI!

Bardzo proszę, niech się Pan odezwie, czy tutaj na Neonie, czy na pańskim pozaneonowym blogu. Żebyśmy wiedzieli, że nie pomylił się Pan w sposób "skrajny" w swym postrzeganiu australijskiego faszyzmu sanitarnego.