... lewaccy Żydzi Sławomira Sierakowskiego nagonili tylu polskich gojów do swojej kwesty na wojsko Zełenskiego, że starczyło na „Bajraktara”.

    Nudzi mi się.

    Gry komputerowe przestały mnie bawić (jedną, co mnie zassała na miesiąc blisko, "My Summer Car", znudziłem się tydzień temu *1), telaviwzora z oczywistych względów nie oglądam ( już od 10 lat), książki które miałem przeczytać, chyba przeczytałem, a internet to już ze trzy razy, i go na dyskietkę, jak Chuck Norris, spakowałem.

    Ale jeszcze czasem znajduję jakąś lekturę (bo czytać lubię bardziej niż oglądać), która zrobi zamieszanie w moich obwodach łączących się z Polem Morficznym, co skutkuje pewnym ożywieniem mojego jestestwa.

    Taką lekturę znajduję na zakątku publicystycznym pana @Światowida.

    Zamieszcza on treści politycznie niepoprawne. Tylko w drugą stronę... W znaczeniu, że jeździ po kremlowskiej demokratycznej mafii, której gębą jest wannabe car Putin z koszerną kamarylą w ciele pejstej kryminalnej i zdegenerowanej między-narodowej organizacji przestępczej Habad Lubavitz, jak po łysej kobyle.

   No i ostatnio ów pan @Światowid zamieścił u siebie nowy artykuł, do którego jego własne Słowo Wstępne poniżej zamieszczę, a odnośnik do całości publikacji na końcu.

* * *

Powoli „domykam” tłumaczenie cyklu tekstów Andrieja Morozowa „Murza”, które uważam za kluczowe dla zrozumienia genezy wojny i obecnej sytuacji w przestrzeni poradzieckiej. Nie mogę ich opublikować w jednej paczce, bo objętość „paczki” będzie nie do przeczytania dla współczesnego czytelnika. Poza tym taka publikacja skończyłaby się lekturą „głównego tekstu” i kompletnym zignorowaniem – nie mniej ważnych – tekstów przywołanych w referencjach. Współczesny czytelnik nie interesuje się zrozumieniem czegokolwiek, on chce „błysnąć” w towarzystwie czy „na sieciach społecznościowych” znajomością „najnowszych fakcików”. Głębszym rozumieniem, co z nich wynika lub skąd się wzięły – niekoniecznie. A moim celem od początku jest zrozumienie sytuacji politycznej – w byłej Polsce, na byłej Ukrainie, w byłej Rosji. Zrozumienie nie jest łatwe nawet dla Rosjan, od 30 lat żyjących w oligarchicznym złodziejskim bagnie kapitalizmu, a od 8 lat – wojujących bratobójczo po obu stronach frontu wojny domowej. Od 8 miesięcy – na poziomie ogólnopaństwowym, nie jak do 24.02.2022 – regionalnym. Tym bardziej zrozumienie tego, co się dzieje jest trudne dla siedzących ledwo kilkaset kilometrów dalej Polaków, z których praktycznie żaden nie jest w stanie dotrzeć do właściwych publikacji rosyjskojęzycznych. Bo nawet jeśli jakoś tam umie „odcyfrować bukwy”, to nie ma pojęcia kto z piszących „bukwami” jest wart lektury, a kto nie. Na tą niezdolność do pracy z tekstami z „rosyjskiego świata” nakładają się kwestie „karierowe” i polityczne. Jeśli ktoś w III RP będzie popularyzował „niewłaściwe” teksty, nie zrobi „kariery” albo trafi na 3 lata do aresztu śledczego jako „ruski agent” (M. Piskorskiego organa nierządu zatrzymały na 3 lata bez realnego powodu, pod zmyślonym pretekstem; „Gazeta Wyborcza” tym razem jakoś nie broniła „praw człowieka” ani „praworządności”, nie upomniały się o niego lewackie organizacje prawoczłowiecze, ani żądne sensacji niemieckie tabloidy dla Polaków. „Sprawa dla reportera” ani inny „Alarm” się nim nie zajęły. Anita Gargas, 12 lat poszukująca bomby w Tupolewie była zbyt zajęta, by prowadzić „ślectfo dziennikarskie” w sprawie nadużyć „ziobraków”. Itd. itp.).

Ale mamy przecież i „naszych” ludzi ze „stronnictwa ruskiego”, skupionych wokół „Myśli Polskiej” i „wielomszczyzny” katolicko-integralnej z „Konserwatyzm.pl” i odprysków. Jaką to „stronnictwo ruskie” ma, z mojego punktu widzenia wadę? Jak diabeł święconej wody boi się ono tekstów przedstawiających prawdę o Rosji i Ukrainie, inną niż oficjalna narracja „duginowska”, „sołowiowowska” czy ogólnie – „kremlowska”. Ludzie dbają o dotychczasowe kontakty, „dojścia”, o możliwość dostania wizy. Może o jakieś „skromne datki” na działalność, wpłacane przez „anonimowych darczyńców”, których „ofiarność” jest funkcją zgodności przekazu „portalu” z propagandą „Kremla” (przy czym wpisuje się w tą propagandę także „grupa rekonstrukcyjna Cesarstwa Rosyjskiego”, czyli cała „białogwardyjsko-cerkiewno-kapitalistyczna” narracja rozmaitej oszołomskiej w warunkach rosyjskich „nacjo-konserwy”). Nie wiem, czy „stronnictwo ruskie” jest wyrachowane, czy infantylne, ale jego obraz świata w 2022r. nie różni się od obrazu świata … ludności Donbasu w 2005r., podsumowanej przez A. Morozowa (w tekście poniżej) tak:

 

(…) Putin. Cała nadzieja jest w nim. Do niego i do Rosji miejscowi dosłownie się modlą, czekając aż Rosja wyciągnie pomocną dłoń. Rosja jest tu wyidealizowanym krajem, gdzie walka z oligarchami jest skuteczna, gdzie ludzie mają pracę, (…)
Patrzą na Rosję jak na ikonę, jak na ostatnią nadzieję i nie mogą zrozumieć, dlaczego milczy. Patrzą na Putina jako prawdziwego ludowego prezydenta, jako dobrego cara, który uratował Rosjan przed złymi Czeczenami i przed oligarchami.(…)

A przecież takich ludzi jest w polskojęzycznej przestrzeni informacyjnej więcej. Jedni łączą niezachwianą wiarę w żydowskiego Jahwe z niezachwianą wiarą w Putina (czy tam jego ikoniczny wizerunek wykreowany przez propagandę), bo „religijność” wytresowana u nich, naturalnie „przeskakuje” na inny obiekt, w który „wierzą” równie fanatycznie i bezkrytycznie, na przekór rozumowi i faktom, jak wierzą w Jahwe. Osobowości „fanatyczno-dogmatyczne”. Drudzy po prostu żyją z datków lub odurzają się statusem „guru” i zabrnęli w ten sam ślepy zaułek, w który trafili guru rozmaitych sekt, gdy „przekaz od Boga” zaczął się nadmiernie rozjeżdżać z rzeczywistością. Bo jak tu wytłumaczyć „wyznawcom”, że wszechmocny car na białym niedźwiedziu, któremu „wszystko idzie zgodnie z planem” robi jeden „gest dobrej woli” za drugim, oddając banderowcom już nie tylko terytoria „ukraińskie” ale i włączone w skład Federacji Rosyjskiej na mocy (czyżby nieprzemyślanych?) referendów? Już lepiej – pozabijać gońców przynoszących złe wieści i komentatorów zadających kłopotliwe pytania.

Niezależnie od motywów, grupy te wyrządzają szkody narodowi polskiemu, dodając kolejną warstwę kłamstwa między nim a rzeczywistością. Ja natomiast, na miarę moich nader skromnych możliwości – staram się zmniejszać dystans między Polakami a wiedzą o stanie faktycznym. Ostatni krok – lekturę tekstu – niestety muszą wykonać sami. Pigułki prawdy są gorzkie, ale leczą ze złudzeń. Pigułki kłamstw pozwalają przedłużyć „odlot” za cenę jeszcze większego kaca w momencie, i tak nieuchronnego, wytrzeźwienia.

Polska strategia, opisana przeze mnie 28.VII.2019, jest i nadal będzie jedyną drogą z bagna, w którym znalazł się naród polski po 1989r. Niestety droga ta będzie kosztowna i pełna wyrzeczeń, a możliwość wejścia na nią wymaga zmiany sytuacji geopolitycznej, której jako naród nie mamy jak dokonać ani wspomóc (szczególnie – nie mając własnego państwa, bo III RP nie jest państwem narodu polskiego, tylko narodu wybranego). Kluczową rolę w planie ratunkowym dla narodu polskiego będzie pełnił naród rosyjski, który niestety najpierw sam musi wydobyć się z bagna, w które go wpakowała etniczna mafia andropowowska z figurantem Gorbaczowem na czele, a w którym go utopiły do reszty rządy etnicznej mafii-oligarchii jelcynowskiej, trwającej u władzy do dziś, po kosmetycznych zmianach „dekoracji” w 2000r. Tak, na przegniły do cna i walący się pod ciężarem własnego złodziejstwa i własnej zdrady stanu jasełkowy „carat” nie mamy już po co liczyć. Klęska narodu rosyjskiego, jaką byłaby nowa „demoliberalna” odsłona oligarchii kapitalistycznej, firmowana przez Nawalnego i jemu podobnych lokajów „wolnego światamade in USrAel„, będzie ostatecznym pogrzebem sprawy polskiej. Naród polski potrzebuje nowej, rosyjsko-narodowej (oczyszczonej z „mafii etnicznej”) odsłony ZSRR jako dźwigni dla zmiany układu sił w naszej części świata, co pozwoliłoby wyeliminować etniczne elity kompradorskie niszczące państwo polskie i naród polski od 1989r. Oczywiście nie znaczy to, że wolno nam siedzieć z założonymi rękoma, czekając bezczynnie na nowy „cud domu brandenburskiego”. Nawet największe cuda nam nie pomogą, jeśli nie będziemy robić niczego w kierunku krzewienia świadomości narodowej wśród Polaków. Etniczne elity kompradorskie mogą nam co najwyżej zafundować kolejne atrapy pokroju „Konfederacji”.

Jeśli już o fundowaniu mowa – lewaccy Żydzi Sławomira Sierakowskiego nagonili tylu polskich gojów do swojej kwesty na wojsko Zełenskiego, że starczyło na „Bajraktara”. Drugiego, wzruszeni gestem „Polaków” tureccy przyjaciele Putina – dorzucili banderowcom z Kijowa gratis. A WY, drodzy polscy przyjaciele Rosjan, czy wpłaciliście na KCPN – wszyscy razem do kupy – choć tyle, by starczyło na zimowe gacie dla jednego rosyjskiego żołnierza, tak, by wzruszeni waszym szczodrym gestem Chińczycy dorzucili DRUGIE GACIE gratis? Tak na marginesie, gwoli refleksji – czy widzieliście – poza moim – choćby JEDEN „prorosyjski” blog, który by wam pokazywał, jak możecie wspomóc wojska ŁDNR pomocą humanitarną i który by WAS do tego zachęcał? …

* * *

   Źródło i jednocześnie główna treść publikacji znajduje się tu: https://swiatowid.video.blog/2022/11/18/andriej-morozow-ukraina-jezyk-gospodarka-i-droga-do-wojny/




*1 -  W "My Summer Car" może bym jeszcze pograł (genialna gra), gdybym miał kierownicę do komputera, ale mnie nie stać, a granie na klawiaturze od pewnego momentu w grze staje się i męczące i bezcelowe.
Kupi mi ktoś taką kierę? :P ;)